Choć początkowo prace szły zgodnie z planem, teraz wszystko wskazuje na to, że wykonawca natrafił na trudność natury technologicznej. To oznacza opóźnienia i dalsze utrudnienia w ruchu, które już dziś dają się we znaki mieszkańcom.
Miało być sprawnie. Co poszło nie tak?
Z nieoficjalnych informacji wynika, że kłopot pojawił się w jednej z warstw konstrukcyjnych na spodzie ulicy. Ekipy budowlane początkowo działały bez zarzutu. Zdemontowano nawierzchnię, usunięto kolejne warstwy asfaltu, przygotowano teren pod właściwe prace. Nagle jednak roboty stanęły. Od wielu dni nikt nie widział pracowników w miejscu budowy.
- Na początku wyglądało to naprawdę dobrze. Ruch był utrudniony, ale coś się działo: maszyny, ludzie, sprzęt. Od kilkunastu dni widać jednak, że prace stanęły w miejscu. Słychać, że pojawił się jakiś problem z konstrukcją spodniej warstwy wiaduktu. Nikt oficjalnie nic nie mówi, a ludzie zaczynają się niepokoić - mówi pan Marek, mieszkaniec pobliskiego osiedla.
Nie burmistrz odpowiada za inwestycję
Wielu mieszkańców dzwoni do Urzędu Miasta w Dęblinie, pytając o przyczyny przestoju. Trzeba podkreślić, że to nie burmistrz Roman Dariusz Bytniewski ani jego urzędnicy odpowiadają bezpośrednio za przebieg tej inwestycji. Projekt realizowany jest przez zewnętrznego wykonawcę i nadzorowany przez instytucje odpowiedzialne za infrastrukturę drogową na poziomie wyższym niż samorząd.
- Rozumiemy frustrację mieszkańców, ale prosimy o cierpliwość. To bardzo złożona inwestycja. Każde odstępstwo od normy technologicznej musi być sprawdzone, by nie dopuścić do błędów, które mogłyby mieć wpływ na bezpieczeństwo użytkowników. Lepiej, by prace trwały trochę dłużej, niż by coś zostało wykonane nieprawidłowo - mówi jeden z pracowników magistratu.
Uciążliwości dla kierowców i pieszych
Wiadukt łączy dwie główne części Dęblina. Jego ograniczenie przepustowości skutkuje paraliżem komunikacyjnym. Ruch wahadłowy, objazdy i dodatkowe światła to codzienność kierowców.
- Codziennie dojeżdżam przez ten wiadukt do pracy. Normalnie zajmowało mi to 10 minut, teraz 30 albo i więcej. Są objazdy. Wielu mieszkańców z nich korzysta, ale i tak wszystko się korkuje - mówi Tomasz, kierowca dostawczy.
Miasto podzielone, cierpliwość na próbę
Wielu mieszkańców przyznaje, że rozumie potrzebę remontu, ale jest zmęczonych jego skutkami.
- Wiadukt był w złym stanie i remont był konieczny, to nie podlega dyskusji. Ale tempo prac budzi wątpliwości. Nikt nie informuje mieszkańców, co się dzieje, a to rodzi plotki i złość. Ludzie chcą wiedzieć, kiedy będą mogli znowu normalnie przejechać przez miasto - mówi jedna z nauczycielek z Dęblina.
Z kolei starsi mieszkańcy starają się patrzeć na sprawę z dystansem. - Nie ma co się denerwować. Jak się robi porządnie, to musi potrwać. W końcu to inwestycja na lata. Cierpliwość też jest potrzebna, choć wiem, że teraz wszystkim trudno - mówi pani Maria, emerytka.
Wiadomo jedno. Dęblin czeka trudny czas prób i cierpliwości. Choć przebudowa wiaduktu to inwestycja niezbędna i długo wyczekiwana, jej realizacja stała się prawdziwym testem organizacyjnym zarówno dla wykonawców, jak i dla mieszkańców.
- Wszyscy chcemy, żeby było lepiej, szybciej i ładniej. Ale droga do tego prowadzi przez bałagan i korki. Oby tylko ten remont skończył się sukcesem, a nie kolejnymi poprawkami - podsumowuje z uśmiechem pan Marek, mieszkaniec Dęblina.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.