Wszystko zaczęło się pięć lat temu, w czasach, kiedy COVID-19 zamknął nas w domach. Renata Jasek, szukając sposobu na zabicie wolnego czasu, wpadła na pomysł, że spróbuje szydełkować. Nie wiedziała wtedy jeszcze, czy coś z tego wyjdzie i czy będzie wierna swojemu pomysłowi.
- Wcześniej miałam już kontakt z szydełkiem. Moja mama szydełkowała serwetki. Jako dziecko robiłam przy niej szaliki, opaski na głowę, ale wtedy nie chciało mi się długo siedzieć nad jedną rzeczą. Wszystko inne po chwili wydawało się ciekawsze. Z czasem zaprzestałam zupełnie szydełkować - opowiada nam kobieta.
Około pięć lat temu, w tajemnicy przed domownikami, Pani Renata rozpoczęła dzierganie pierwszej serwetki.
- Zajęło mi to dwa miesiące. Nie dobrałam szydełka, było za małe. Trzeba było długo dziergać, ale ostatecznie byłam zadowolona. Ciekawiło mnie, co powiedzą na to w domu. Kiedy pokazałam serwetkę, byli zaskoczeni. Nie wierzyli, że potrafię takie rzeczy zrobić. Sama nie wiedziałam, że tak potrafię, dopóki nie zaczęłam - wspomina.
Inspirację do tworzenia maskotek pani Renata znalazła w Internecie. Kiedy już kilka zrobiła, to pochwaliła się znajomej i od tego zaczęła się przygoda z kiermaszami.
Pierwszy kiermasz i wielki sukces
Koleżanka naszej rękodzielniczki zaproponowała, aby wspólnie sprzedawały swoje produkty na kiermaszach. Pani Renata nie do końca była do tego przekonana, dlatego pierwszy kiermasz, na którym można było kupić maskotki z Długowoli, odbył się bez udziału samej autorki.
- Koleżanka wzięła sześć moich maskotek i sprzedawała je pośród swoich wyrobów. Było to w Maciejowicach. Wszystko się sprzedało. Nie mogłam w to uwierzyć. Na kolejny kiermasz przygotowałam się lepiej, byłam osobiście i zabrałam więcej maskotek - mówi nam rękodzielniczka.
Teraz panią Renatę można spotkać na festynach i kiermaszach w Stężycy, Rykach, Maciejowicach, Łaskarzewie i Pionkach. Miała również wystawę w Gminnym Ośrodku Kultury w Stężycy, na której można było oglądać jej prace. Wykonuje zamówienia indywidualne. Spod jej ręki wychodzą, oprócz maskotek, ozdoby świąteczne (bombki, jajka), serwetki, chusty. Obecnie szydełkuje kocyk dla dziecka.
- Wykonanie około 30-centymetrowej maskotki zajmuje mi dwa popołudnia. Wymagające są serwetki, ale efekt końcowy wynagradza trud. Szydełkowanie mnie też relaksuje - mówi, wspominając, jak na początku swojej przygody po powrocie z pracy musiała chociaż na chwilę przysiąść i trochę dziergać. - Jest to niesamowicie wciągające. Jak na chwilę nie usiadłam do szydełkowania, to czułam się rozdrażniona, reszta zajęć nie szła tak, jak bym chciała. Teraz już mi to przeszło, ale nadal zdarza się, że tak robię, chociaż już mniej emocjonalnie - opowiada z uśmiechem.
Oprócz szydełkowania nasza rękodzielniczka lubi spędzać czas w ogrodzie i zajmować się kwiatami. Odnalezienie swojej pasji sprawia jej do tej pory ogromną radość.

Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.