To wyjątkowy projekt, który od lat udowadnia, że dobro mnoży się tylko wtedy, gdy się nim dzielimy. Wolontariusze w całej Polsce pukają do drzwi ludzi, którzy często już przestali wierzyć, że ktoś jeszcze o nich pamięta. Ich historie trafiają do internetowej bazy, a stamtąd – do serc tysięcy darczyńców. W tym roku wśród nich jest pan Marian, 64-latek z powiatu ryckiego, którego życie w ciągu ostatnich miesięcy zupełnie się odmieniło.
Każdego roku Szlachetna Paczka dociera do najbardziej potrzebujących – osób starszych, schorowanych, samotnych czy poszkodowanych przez los. To projekt, który łączy niewidzialne nitki solidarności między tymi, którzy mogą pomóc, a tymi, którzy czekają na wsparcie. Darczyńcy mają przed sobą jasny cel: przygotować paczkę, która zmieni czyjeś życie nie tylko materialnie, ale przede wszystkim – emocjonalnie. Bo świadomość, że ktoś o nas pamięta, jest często ważniejsza niż jakikolwiek przedmiot. Warto podkreślić, że pomoc dociera w Weekend Cudów – 13 i 14 grudnia. To właśnie wtedy tysiące paczek trafia do domów rodzin z bazy, zamieniając zwykłe dni w niezwykłe przeżycie, pełne wzruszeń i nadziei.
W przygotowanie paczki najlepiej zaangażować grupę znajomych, przyjaciół czy współpracowników. W ubiegłym roku przeciętnie trzydzieści jeden osób wspólnie kompletowało pomoc dla jednej rodziny. Pokazuje to ogromną siłę wspólnoty – pojedynczy gest zamienia się w falę dobra, a jedna paczka w symboliczny most łączący ludzi. Wybór rodziny jak najszybciej daje czas na skompletowanie wszystkich potrzebnych rzeczy, często bardzo konkretnych i dopasowanych do codzienności obdarowanych.
Historia pana Mariana jest jedną z tych, które poruszają do głębi. Jeszcze rok temu prowadził spokojne, skromne życie. Miał swój dom, swoje przyzwyczajenia i ulubione zajęcia. Lubił majsterkować, naprawiać drobiazgi, pomagać sąsiadom. Był człowiekiem pracowitym, który samodzielnie radził sobie z codziennością. Jedna noc wystarczyła, aby wszystko się zmieniło. Pożar strawił jego dom i dorobek całego życia. Został bez niczego, zmuszony do przeprowadzki do mieszkania zastępczego – surowego, pozbawionego podstawowego wyposażenia, wymagającego wielu napraw.
Wydawało się, że los już wystarczająco go doświadczył. Niestety, kolejne miesiące przyniosły następne dramaty. Pan Marian przeszedł udar, który częściowo sparaliżował lewą stronę ciała. Niedługo później zachorował na zapalenie płuc, a w jego konsekwencji rozwinęła się sepsa. Spędził trzy długie miesiące w szpitalu, walcząc o życie, zdrowie i choćby odrobinę odzyskanej sprawności. Dziś nadal mierzy się z niedowładem, bólem i trudnościami w poruszaniu się. Do tego dochodzi zaćma, która znacząco ogranicza jego widzenie, utrudniając nawet przygotowanie prostego posiłku.
Mimo dramatycznych wydarzeń pan Marian nie poddaje się. Każdego dnia ćwiczy – powoli, mozolnie, z wysiłkiem – ale z ogromną determinacją. Wie, że od jego pracy zależy, czy odzyska choć część dawnej samodzielności. W najtrudniejszych chwilach może liczyć na siostrę, która wspiera go w zakupach i dodaje otuchy. To jej pomoc i serdeczność są dla niego bezcenne, choć ona sama również nie ma dużych możliwości finansowych.
Dziś pan Marian żyje niezwykle skromnie. Utrzymuje się z zasiłku w wysokości 505 zł. Po opłaceniu leków i kosztów mieszkania zostaje mu jedynie 112 zł miesięcznie. To kwota, która nie pozwala na podstawowe bezpieczeństwo, nie mówiąc o zakupie brakujących sprzętów czy zapewnieniu odpowiedniego ogrzewania. Brak stabilizacji, poczucie straty i wyrwy po dawnym domu wciąż są obecne w jego codzienności. Mimo to mężczyzna nie traci wiary w ludzi. – Drobne rzeczy dają mi radość – mówi. – Herbata, rozmowa, to że mogę coś naprawić.
Największym marzeniem pana Mariana jest powrót do niezależności. W jego historii szczególnie porusza marzenie o rowerze trójkołowym. Przez całe życie to właśnie rower był jego podstawowym środkiem transportu. Dawał mu wolność, możliwość dojazdu do sklepu, kontakt z otoczeniem. Po udarze zwykły rower stał się dla niego zbyt niebezpieczny, ale model trójkołowy mógłby przywrócić mu poczucie godności, mobilności i samodzielności. Byłby także formą rehabilitacji.
Spośród najważniejszych potrzeb pana Mariana trzy są kluczowe: kuchnia gazowa z piekarnikiem elektrycznym, rower trójkołowy oraz pralka ładowana od góry. Obecnie mężczyzna nie ma sprawnej kuchenki, co sprawia, że przygotowywanie posiłków jest ogromnym wyzwaniem. Pralka ułatwiłaby mu dbanie o czystość, które dziś – przy ograniczonej mobilności – bywa ponad siły. Rower natomiast otworzyłby mu drogę do lepszego funkcjonowania i aktywności.
Lista pozostałych potrzeb jest długa, ale wszystkie mają wspólny mianownik – mają uczynić życie chorego i samotnego człowieka bardziej godnym, bezpiecznym i ciepłym. Pan Marian potrzebuje podstawowych środków czystości, żywności trwałej, odzieży zimowej oraz obuwia. W jego mieszkaniu brakuje wielu sprzętów gospodarstwa domowego: mikrofalówki, czajnika, odkurzacza, kanapy, a nawet radia, które byłoby jego towarzyszem w cichych, samotnych wieczorach.
Szczególnie pilna jest potrzeba zakupu opału. Pan Marian mieszka w lokalu ogrzewanym wyłącznie piecem kaflowym na paliwo stałe. Bez odpowiedniej ilości drewna czy węgla zimowe miesiące mogą być dla niego zagrożeniem zdrowia, a nawet życia. Kolejną ważną potrzebą jest wykładzina PCV, która pozwoliłaby zakryć nierówne, stare deski, zmniejszając ryzyko upadku i ułatwiając utrzymanie czystości.
Wolontariusze podkreślają, że każdego roku paczki przygotowane w ramach projektu zmieniają ludzkie losy. Nowa kanapa może stać się miejscem odpoczynku, mikrofalówka – pierwszym krokiem do samodzielnego przygotowywania posiłków, a wkrętarko-wiertarka – jak w przypadku pana Mariana – powrotem do dawnego hobby i poczucia sprawczości.
Wszystkie paczki trafią do magazynu w Ochotniczej Straży Pożarnej w Starym Bazanowie, gdzie przez trzy dni darczyńcy mogą dostarczać przygotowane rzeczy. Wolontariusze zadbają o to, aby trafiły dokładnie tam, gdzie są najbardziej potrzebne. Weekend Cudów – 13 i 14 grudnia – to moment kulminacyjny projektu, pełen wzruszeń zarówno dla wolontariuszy, jak i osób obdarowanych.
Pan Marian wierzy, że ten rok może przynieść mu odrobinę wytchnienia. Chce po prostu móc żyć spokojnie, bez strachu o jutro. Dzięki Szlachetnej Paczce i ludziom o dobrych sercach jego marzenie może się spełnić. Ta historia pokazuje, że jedna paczka to coś więcej niż zbiór przedmiotów. To znak, że drugi człowiek widzi, pamięta i nie przechodzi obojętnie.
Kiedy myślimy o świętach, myślimy o bliskości, o wspólnym stole i o cudach, które dzieją się czasem niepostrzeżenie. Pomoc panu Marianowi może być właśnie takim cudem. Cudem, który sprawi, że człowiek doświadczony przez los poczuje, że jeszcze nie wszystko stracone. A dla darczyńcy – dowodem, że wielkie rzeczy naprawdę robi się razem.
Gdzie zawieźć paczkę?
Darczyńcy, którzy zdecydują się przygotować paczkę dla pana Mariana lub innej rodziny z rejonu, mogą dostarczyć ją do lokalnego magazynu Szlachetnej Paczki. W tym roku mieści się on w budynku:
Ochotnicza Straż Pożarna
Stary Bazanów 42b
08-500 Ryki
Godziny otwarcia magazynu:
12 grudnia (piątek): 13:00–20:00
13 grudnia (sobota): 09:00–20:00
14 grudnia (niedziela): 10:00–12:00
Wolontariusze będą tam czuwać nad przyjęciem przygotowanych paczek, a następnie dostarczą je bezpośrednio do rodzin podczas Weekendu Cudów.
Więcej informacji o projekcie i bazie rodzin można znaleźć na stronie: www.szlachetnapaczka.pl
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.