reklama

Hollywoodzka historia z finałem w pałacu w Rykach (cz. II)

Opublikowano:
Autor:

Hollywoodzka historia z finałem w pałacu w Rykach (cz. II) - Zdjęcie główne

Ranny w nogę Karol XII i Iwan Mazepa przed bitwą pod Połtawą (obraz Gustawa Cederstroma). Kiedy szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Moskali Poniatowski wyprowadził szwedzkiego króla z beznadziejnej sytuacji

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z RYKWyedukowanie synów przez pana Franciszka Poniatowskiego możliwe było dzięki funduszom nawet nie odziedziczonym, a pozyskanym przez dobrze pomyślane i policzone małżeństwo z Hanną z Niewiarowskich. Każdy kolejny krok rozwoju fortuny i pozycji rodu również będzie związany z korzystnymi ożenkami.
reklama

Stanisław, po powrocie ze służby w wojsku austriackim, gdzie uczestniczył m.in. w bitwie pod Zentą, wiąże swoje losy z rodem Sapiehów. Kazimierz Jan (1642-1720) jest, wedle plotek, jego rzekomym ojcem, Michał (1670-1700) - kolegą z zagranicznych wojaży i bojów. Krokiem w górę na społecznej i finansowej drabinie jest ślub z bogatą wdową po Szymonie Karolu Ogińskim, mieczniku litewskim, Teresą Wojno-Jasienicką. Związek nie przetrwał próby czasu, była żona wyjechała do Smoleńska, Stanisław, z wielu powodów w ten sposób uszczęśliwiony, został na Litwie. 
 
Na polu przegranej bitwy
 
Na przełomie stuleci bierze udział w jednej z najsmutniejszych historii w dziejach Wielkiego Księstwa Litewskiego i całej Rzeczypospolitej szlacheckiej, wojnie domowej między rodem Sapiehów a pospolitym ruszeniem stronników Radziwiłłów, Paców i Ogińskich pod dowództwem Michała Serwacego Wiśniowieckiego. O co poszło? Sapiehom w końcówce XVII stulecia udało się zgromadzić w jednym domu urzędy wojewody wileńskiego, hetmana wielkiego, podskarbiostwo litewskie, marszałkostwo, stolnikostwo, pomniejszych i zagranicznych tytułów nie liczę. I do tego nieprawdopodobnie wielki majątek. Każdy przejaw oporu wobec narastającej tyranii łamany był bezwzględnie. Płonęły wioski opornych szaraczków, przed najazdami sapieżyńskich Tatarów nie były bezpieczne nawet dobra kościelne. Nie były żadnym argumentem ciskane przez biskupa wileńskiego klątwy, bo kto z księciem Kazimierzem Janem był w zgodzie, temu ów potrafił wynagrodzić.
 
Opis zabawnej sceny znajduję u Stanisława Mackiewicza: jak już tylko zakończono uroczyste nakładanie anatemy, hierarcha wygłosił straszliwe formuły, a zgromadzeni w katedrze panowie bracia rzucili na ziemię czarne świece i ślubowali w żaden sposób nie kontaktować się z Sapiehą, wszyscy niemal zgromadzeni (może z wyjątkiem biskupa...) prosto z kościoła udali się do "wyklętego" na obiad, bo akurat były imieniny Kazimierza...
 
Sama decydująca bitwa pod Olkiennikami 18 listopada była krwawą jatką kosztującą życie kilku tysięcy jej uczestników. Szlachta litewska wcale nie należała do najbitniejszych wojowników w armiach Rzeczypospolitej. Spóźnili się nawet pod Wiedeń, rabując za to Słowację i Węgry. Tym razem też nie byli ani specjalnie dobrze zorganizowani, ani najlepiej dowodzeni. Ale było ich kilkanaście tysięcy. Sapiehowie przyprowadzili ok. czterech tysięcy konnych, przeważnie najemników, Wołochów i Tatarów. Wszystkie podejmowane do ostatnich godzin próby mediacji zawiodły. Z jednej strony pycha Sapiehów, z drugiej strony determinacja pozostałych rodów. Pełna zwrotów akcji bitwa kończy się późnym wieczorem wygraną pospolitaków. Kazimierz Sapieha ucieka do Wilna, Michał, dzielnie osłaniający do końca odwrót, zostaje wzięty do niewoli. Niedługo po bitwie pijana szlachecka tłuszcza, podjudzona przez krwiożerczego kanonika księdza Białłozora, wywleka go z więzienia (Wiśniowiecki lojalnie próbuje osłaniać go do ostatniej chwili...) i roznosi na szablach. 
 
U boku Karola XII
 
Stanisław Poniatowski trafia do niewoli, przeżywa krwawą orgię zemsty i nienawiści w Olkiennikach, po kilku dniach udaje mu się uciec. Ród promotorów Stanisława Poniatowskiego traci swoją pozycję. Zaczynają się poszukiwania nowych ścieżek politycznych. Sapiehowie próbują znaleźć oparcie w osobie króla Szwecji Karola XII. Rosjanie, Sasi, Duńczycy i Polacy początkowo mocno nie doceniali nastoletniego monarchy. W pierwszych latach "wojny północnej" płacili za to raz po raz surowe rachunki: młodzian okazał się samorodnym geniuszem taktyki, każde, nawet kiepsko wyglądające na początku starcie, rozstrzygał na swoją korzyść. Celem nawiązania dobrych relacji Sapiehowie wysyłają do Karola swojego człowieka. Właśnie Stanisława. Taki wybór był nie tylko oznaką najwyższego zaufania, ale również uznaniem dla kompetencji i talentów. 
 
Poseł znakomicie wywiązuje się ze swojej roli. Uwija się między mocodawcami a wędrującym królem, buduje doraźne sojusze skierowane głównie przeciw Augustowi II, wykazuje się ogromnym zmysłem organizacyjnym i kreatywnością. Jemu to przypisuje się namówienie Karola XII do przeprowadzenia operacji detronizacji Augusta, a wyboru na króla polskiego Stanisława Leszczyńskiego. Potem historycy, z perspektywy dziesiątek i setek lat, ocenią tę decyzję jako jeden z największych błędów politycznych epoki. Na razie jednak, służąc naraz Leszczyńskiemu, Sapiehom, Karolowi, tworząc różne konfederacje i koalicyjki, tak naprawdę najbardziej i najmocniej buduje pozycję swoją własną.
 
Politycznie był człowiekiem do wynajęcia, kondotierem dyplomacji i wojny. Sprawny, silny, piekielnie pracowity, ujmujący w obejściu, obdarzony dużą dozą naturalnego wdzięku, który odziedziczy po nim też jego syn... - Dodajmy jeszcze szczęście, które sprawiało, że w decydujących momentach był tam, gdzie należało być, i bez szwanku wychodził z opresji, w których inni by przegrali. Atos, Aramis i d`Artagnan w jednym ciele - pisze pani Urszula Kosińska...
 
Ostatni przytomny pod Połtawą
 
Momentem przełomowym w biografii Poniatowskiego okazał się dzień wielkiej bitwy pod Połtawą, 8 lipca 1709 roku. Król Szwecji kilka miesięcy wcześniej podjął kolejny strategiczny błąd: wyruszył na podbój Rosji. Okoliczności wymusiły na nim obranie kierunku na Ukrainę, gdzie znalazł sobie sojusznika w postaci zbuntowanego przeciw Moskalom hetmana Mazepy. Genialny w podejmowaniu decyzji, kiedy słychać było dźwięk armat, rozstrzygając bardziej rozbudowane dylematy, Karol XII mylił się raz po raz...
 
O połowę mniej liczni Szwedzi postanowili zagrać vabank: zaatakowali na całej linii, chcąc zmusić Rosjan do chaotycznego odwrotu. Moskale jednak ustali na nogach, co więcej, szeroka linia piechoty oskrzydliła atak przeciwnika. Odsiecz kawalerii nie przyniosła skutku i ranny Karol nie miał innego wyjścia niż wydać rozkaz do odwrotu. Przerodził się on w paniczną ucieczkę. Pod koniec starcia mocno zagrożone było życie samego monarchy. Przebijał się z ranną nogą przerzuconą przez szyję konia.
 
I wtedy Poniatowski, mając pod sobą tylko dwudziestu konnych, wyprowadza rannego króla z obierzy, zbiera jakichś niedobitków, przywraca im karność i przeprowadza monarchę na bezpieczne ziemie tureckie. Zostaje generałem i jednym z najbliższych nie tylko współpracowników, ale i przyjaciół Karola. Gdzieś tam w tych bagnach pod Połtawą rodzi się pierwszoligowy polityk. Choć może to już wtedy jest liga mistrzów...
cdn.
 

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo