reklama

Negocjował z Niemcami bezkrwawe oddanie Warszawy (cz. III)

Opublikowano:
Autor:

Negocjował z Niemcami bezkrwawe oddanie Warszawy (cz. III) - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Z RYKPopularne powiedzenie mówi, że jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Być może jednak potrafimy wskazać nazwisko człowieka, który pod koniec wojny był krytykowany absolutnie z każdej strony. Był to Adam Feliks hrabia Ronikier, w latach 1906-1912 właściciel dóbr Ryki.
reklama

W czasie pierwszej wojny światowej zamożny ów ziemianin wywodzący się z mającej odległe niemieckie korzenie arystokracji zajął się przewodniczeniem działającej w porozumieniu z niemiecką administracją Radzie Głównej Opiekuńczej. W czasie II Rzeczpospolitej nie zrealizował swoich ambicji politycznych i prowadził wygodne ziemiańskie życie w Ząbkach, z których, bazując na swoim wykształceniu architekta, chciał stworzyć wzorcowe, pełne zieleni, luksusowe osiedle.
 
Kiedy wybuchła II wojna światowa, nie dostrzegając szansy realnej i skutecznej walki z okupantem, zdecydował się podjąć działania zmierzające do zachowania substancji narodu - uczestniczył w reaktywacji Rady Głównej Opiekuńczej, objął ponownie funkcję jej prezesa. Dystrybuował pomoc humanitarną, zabiegał o prawa więźniów, potajemnie wspierał Żydów. 
 
Kontakty -  tak, kolaboracja - nie!
 
Mimo pewnych początkowych wątpliwości władze londyńskie, może i nie do końca rozumiejąc, na czym polega jego działalność, wystawiły mu testimonium moralności i patriotyzmu. Po skonfliktowaniu się z Niemcami zimą 1943 r. wylądował na kilka tygodni w więzieniu. Wiosną 1944 r. próbował - zdaje się, że bez oficjalnych pełnomocnictw polskich władz - wynegocjować z Niemcami opuszczenie przez nich Warszawy. Pomysł spalił na panewce, a sam hrabia popadł w pogłębiający się w kolejnych tygodniach konflikt z Podziemiem skutkujący zerwaniem kontaktów z Delegaturą Rządu na Kraj. Po wybuchu Powstania próbował pomóc pozostającej w płonącym mieście ludności cywilnej, napisał doskonałą niemczyzną do kata Warszawy Ericka von dem Bacha list protestujący przeciw okrucieństwom, oczywiście bezskutecznie. 
 
Czy można było pomóc Niemcom?
 
Jesienią 1944 r. podejmuje kolejną kontrowersyjną inicjatywę. Razem z grupą innych konserwatywnie nastawionych polityków i dziennikarzy ze środowiska tzw. aktywistów ziemiańskich tworzą Biuro Studiów Politycznych. Jest to dość specyficzny twór, nawet po latach wymykający się jednoznacznej ocenie. Powołane zostało z jednoczesnym wsparciem biskupa Adama Stefana Sapiehy i haupsturmfuhrera SS Alfreda Kolfa (przedwojennego absolwenta Uniwersytetu Warszawskiego zresztą!). W skład Biura wszedł cały szereg znakomitości, które łączył wspólny pogląd o dopuszczalności, a może nawet i potrzebie jakiejś doraźnej formy współpracy z Niemcami w celu zapobieżenia ich klęsce z rąk sowieckich, co miało nieuchronnie doprowadzić do okupacji przez Stalina również ziem polskich, co poczytywano za większe zło niż wszystko, co mogli wyrządzić Niemcy.
 
Wśród członków znajdziemy takie osobistości jak kapitalny literat Józef Mackiewicz, błyskotliwy dziennikarz, historyk i ekonomista Aleksander Bocheński (jego brat Adolf, przedwojenne cudowne dziecko polskiej publicystyki politycznej, autor absolutnie genialnej książki "Między Niemcami a Rosją" zginął, rozbrajając pod Ankoną niemiecką minę...), Stanisław Stomma (później jeden z założycieli Tygodnika Powszechnego i Znaku, zasłużony opozycjonista), późniejszy legendarny jezuita ojciec Tomasz Rostworowski, przedwojenny minister Kazimierz Okulicz i wielu znakomitych przedstawicieli ziemiaństwa. Gotowi byli nawet namawiać do przekazywania Niemcom kontyngentów w zamian za wsparcie polskich robotników przymusowych i przywrócenie polskich szkół dla dzieci. Z perspektywy historyka, nawet jeśli znaleźć w tym koncepcie pewien plan i intelektualną odwagę skręcenia w zupełnie nieintuicyjnym kierunku, o tyle z pewnością zupełnie zlekceważono wszelkie uwarunkowania psychologiczne wynikające z wszystkich zbrodni okupacji. 
 
Umierał niezrozumiany
 
To wtedy, zimą 1944 r., miał wszystkich przeciwko sobie. Z polskim rządem skłócony, działał bez jego auspicji. W Warszawie i Krakowie, poza wąskim kręgiem osób, których wyznacznikami były zarówno wysoka inteligencja, co nieskuteczność polityczna, nikt nie rozumiał podejmowania żadnych działań, w których Niemcy byliby czymkolwiek innym niż celem. Sami Niemcy byli koniec końców rozczarowani brakiem efektów. A na zachód walili już Sowieci, którzy w audycjach radiowych wcale nie ukrywali, że dla Ronikiera i jego towarzyszy mają tylko jedną: kulę w łeb. 
 
Z Krakowa wyjechał ostatnim pociągiem jadącym na zachód 17 stycznia 1945 r. Przedostał się do Włoch. Tam m.in. po raz kolejny próbuje reaktywować Radę Główną Opiekuńczą, tym razem chcąc pomóc polskim uchodźcom. Spotyka się to m.in. z życzliwym wsparciem generała Andersa. Po tym, jak II Korpus ewakuowany zostaje do Wielkiej Brytanii Ronikier, z krótkim postojem w Londynie, przenosi się Orchard Lake w Stanach Zjednoczonych. Zajmuje się głównie redagowaniem pamiętników. Umiera w 1952 r. Jego ciało zostaje sprowadzone do Polski w 2009 r. 
 
Z małżeństwa z Jadwigą z Plater-Zyberków miał sześcioro dzieci. 
 

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Wspólnota powiatu Ryckiego to najciekawszy, zawsze aktualny i bezstronny lokalny serwis infomacyjny. Zaglądaj do nas regularnie a nie przegapisz żadnego ważnego tematu, lub wydarzenia z powiatu Ryckiego. Pamiętaj: ryki.24wspolnota.pl Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama