Tam, gdzie władze powiatu, ze starostą Dariuszem Szczygielskim na czele, widzą zalety wyprofilowania placówki, niektórzy mieszkańcy dostrzegają wady.
- Pamiętam, jak zbierane były cegiełki na odbudowę szpitala. Sama się "dołożyłam". Ale myślałam, że będzie inaczej. Nie byłam tam ani razu, za to byłam w Garwolinie, kiedy wskutek nagłego wypadku musiałam zawieźć męża na SOR. Po co komu taki szpital? - mówi w rozmowie z nami pani Ilona.
Przypominamy, że szpital został zamknięty 1 listopada 2018 roku. Bardzo szybko rozpoczęto procedurę wznowienia działalności. Obecnie Szpital Powiatowy w Rykach jest wyposażony jedynie w oddział wewnętrzny, medycyny paliatywnej i oddział leczenia jednego dnia.
Czy tego chcieli mieszkańcy? Wcześniej było więcej oddziałów, liczyli na to i tym razem.
- Jak to można nazwać dobrym szpitalem? Jak brak podstawowych oddziałów: dziecięcego i położnictwa - mówi pani Marta.
- Jedziesz na złamanie karku z małym dzieckiem, prawie złamaną nogą, w nocy, a tu bęk - proszę jechać do Puław, tu prześwietlenia nie zrobimy. Ot ci - szpital wspaniały - komentuje pani Barbara.
Odesłali do Puław
Ludzie oczekują od tego miejsca pomocy, a nie zawsze ją dostają. Przykrym doświadczeniem dzieli się z nami nasza Czytelniczka.
- Trafiłam na Izbę Przyjęć w szpitalu w Rykach i nie wiem, po co ta izba istnieje? Zostałam odesłana do Puław. Prosząc o coś przeciwbólowego, usłyszałam, że to nie koncert życzeń, zwijając się z bólu. Nie powiem, po prośbach otrzymałam zastrzyk. W Puławach zostałam odesłana na badanie tomografii. Pomimo tego, że nowy tomograf jest tak wychwalany przez nasze władze, w szpitalu nie może być wykonany, bo najpierw trzeba udać się do lekarza rodzinnego po skierowanie do poradni specjalistycznej, która wyda skierowanie na tomograf. To jakaś kpina. Na SOR w Puławach można wykonać od razu, a w Rykach nie. Za mną kolejne pięć osób dorosłych odesłanych z Ryk. Oczywiście żadnej karty informacyjnej i żadnej rejestracji ze szpitala, że w ogóle się było na Izbie Przyjęć w Rykach. Po co, łatwiej się wybielić, że nikogo takiego nie było. Porażka. Niejednokrotnie korzystałam z pomocy w szpitalu w Rykach w poprzednich latach i nigdy nie zostałam odesłana z kwitkiem - a raczej bez niego - przedstawia nam sytuację sprzed ponad dwóch.
Głos w tej sprawie szpitala zabrał również były radny Rady Powiatu Ryckiego, Adam Kałaska.
- Szpital jest bardzo potrzebny. Dobrze, że jest, ale czy funkcjonowanie jest zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców i założeniami Rady Powiatu w momencie tworzenia spółki? Uważam, że nie. W 2019 roku byłem wiceprzewodniczącym Rady Powiatu w Rykach. W trakcie przygotowań prac w celu utworzenia spółki proponowałem inne rozwiązania. Czy byłyby bardziej trafne i pomogły w lepszym funkcjonowaniu? Tego nie wiem. Według mnie mogły spowodować dużo sprawniejsze działanie tego szpitala - mówi.
Starosta: "Co w tym budynku nie powinno być, co jest teraz?"
Zapytaliśmy starostę powiatu ryckiego, jakie są dalsze plany na funkcjonowanie szpitala, czy wchodzi w grę rozbudowa i przedstawiliśmy argumenty naszych Czytelników, którzy mają odmienne zdanie na temat obecnie funkcjonującej placówki służby zdrowia.
- Wszystkie metry kwadratowe Szpitala Powiatowego w Rykach są wykorzystane na cele lecznictwa w takim wymiarze, w jakim ono jest w tym momencie. Wyprofilowanie szpitala nie polega na tym, że ma być wszystko. SOR to nie jest jednostka, która znajduje się w każdym szpitalu powiatowym. Na to trzeba mieć specjalistów i środki finansowe. Nie jest to uzależnione tylko od organu prowadzącego, ale też od NFZ i służb podlegających Wojewodzie, którzy mają mapę potrzeb na teren danego województwa - mówi nam Dariusz Szczygielski, przyznając, że rozumie głosy mieszkańców.
- Wiem, że przydałyby się takie oddziały jak np. pediatria, tylko trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, co w tym budynku nie powinno być, co jest teraz? Czy ma nie być paliatywu, gdy społeczeństwo się starzeje i mamy dużo chorób onkologicznych? Czy ma nie być chirurgi jednego dnia? Czy oddziału internistycznego, który obsługuje kilka oddziałów, bo jest tam m.in. pulmunologia, kardiologia, interna.
Nie ma u nas? Bo jest u sąsiadów
Starosta zaznacza, że nie w każdym powiecie muszą być te same oddziały, jeśli w sąsiednim są dobrze wyposażone, z wyspecjalizowaną kadrą.
- Jeżeli mamy pediatrię w Puławach, 40 km dalej, to nie można się tak "obstawiać". Gdybyśmy otworzyli chirurgię, która jest też w Dęblinie, kontrakt byłby podzielony na pół w powiecie. Deficyt byłby w obydwu szpitalach - wyjaśnia i odnosi się do tego, jak funkcjonuje u nas doraźna pomoc w nagłych sytuacjach.
- Nocna i świąteczna opieka jest w Dęblinie. Powiat zatrudnił lekarza pieniądze z budżetu powiatu, aby był 24 godziny na dobę na izbie przyjęć, czego w innych szpitalach nie ma. Mamy podpisaną umowę, jeśli chodzi o opiekę specjalistyczną z SPSK 4 w Lublinie. Mamy podpisaną umowę z UW w Lublinie, to się rozwija powoli, ale chcemy mieć lekarzy rezydentów. Idziemy w kierunku zmniejszania kosztów funkcjonowania - tłumaczy.
Wspomina też to, co było w 2018 roku.
- Szpital był zdewastowany. Nie odpowiadał żadnym normom. Ciężka praca i nakłady finansowe również mieszkańców były poniesione po to, żeby szpital był w takim wydaniu, w jakim jest. Trzeba to uszanować. Jeśli pojawią się jakieś środki zewnętrzne, to będziemy chcieli dobudować jeszcze jedno skrzydło, ale dla jakiego oddziału, tego nie wiem. Nie o wszystkim decydujemy sami. Organ prowadzący może decydować sam, jeśli zapewni 100 proc. finansowania danego oddziału - kwituje Dariusz Szczygielski.
reklama
Komentarze (0)