Biłos jest zawodnikiem pierwszej drużyny i prowadzi trzy grupy młodzieżowe w Amatorze. Zapraszamy na rozmowę z nowym sternikiem wicelidera Klasy A.
ROZMOWA Z Michałem Biłosem grającym prezesem Amatora Lepoldów-Rososz
Zastanawiałem się 39 sekund
I po wyborach. Gratulacje.
- Dziękuję. Wybory były bardzo szalone i wyjątkowe. Historia napisała takie realia, że zostałem najmłodszym prezesem w historii naszego klubu i myślę, że w całym powiecie. Nie spodziewałem się objęcia tak poważnego stanowiska, które do tej pory świetnie wykonywał Jerzy Walasek. Mam do niego pełne uznanie, tak jak i cały klub, bo dzięki niemu jesteśmy w naprawdę dobrym miejscu. Przez swoje zaangażowanie i postawę doprowadził do tego, że mamy piękny obiekt. Chciałbym podkreślić i obiecałem sobie, aby to było zaznaczone, bo ostatnie działanie Amatora odbywało się dzięki niemu oraz skarbnikowi Radosławowi Kornasowi, który jest drugim cichym bohaterem naszego przedsięwzięcia. W dużej mierze sukces klubu przypisuję na ich barki, a ja zostałem, by ich wspierać i oficjalnie pomóc.
Kto zgłosił Twoją kandydaturę?
- Pomysł zgłosił mój poprzednik, twierdząc, że nie widzi nikogo innego niż ja.
Ile się zastanawiałeś nad propozycją?
- Dokładnie 39 sekund (śmiech - przyp. red.).
Jaki masz plan na klub?
- Chcemy, aby w Amatorze grała większa część zawodników lokalnych. Jesteśmy, nie boję się tego powiedzieć, największą wioską w województwie lubelskim, która kształci dzieci i młodzież. Starosta rycki po rozmowie z prezesem Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniewem Bartnikiem, podkreślił nam, że jest w szoku, a zarazem zdumiony, jak i na jaką skalę działamy. Moim zadaniem i wizją jest to, aby klub opierał się na naszych wychowankach. Piłka nożna zmierza do kupowania piłkarzy. My chcemy ich kształcić, by mieli charakter i świadomość, skąd pochodzą.
Będziesz grającym trenerem?
- Jestem trzecim strzelem zespołu w Klasie A po naszym najskuteczniejszym zawodniku w lidze, Mateuszu Nakoniecznym. Trzeba pamiętać, że w większości grałem "ogony". Jeśli trener będzie widział mnie w składzie, nigdy nie odmówię pomocy.
A jak nie da szansy? Pamiętaj, że Ty jesteś prezesem...
- Dokładnie. Nigdy bym tak nie pomyślał, by zwalniać szkoleniowca, bo nie wpuścił mnie na boisko. Wiem, że Twoje pytanie jest dwuznacznie. Z Wojciechem Kryczką znamy się od lat. Jest wychowankiem Amatora. Zna klub od podstaw, co pozwala nam jeszcze efektowniej pracować. Mamy dobry kontakt i podobne spojrzenie na pewne rzeczy. Trener jest od tego, by wyznaczać skład. Ja mam inne rzeczy na głowie. Wcześniej, jeśli dostawałem szansę, to nie za ładne oczy, a za pracę wykonywaną na treningach. Myślę, że w rundzie jesiennej opcja się nie zmieni i trener będzie korzystał z moich usług.
A znajdziesz czas, by trenować i grać?
- Warto pamiętać, że oprócz pracy prezesa jestem trenerem w naszym klubie. Prowadzę trzy ekipy. Opiekuję się rocznikami: 2008-2010, 2013-2014 oraz 2017-2018. Mimo że będę miał mniej czasu, to wygospodaruję chwilę na treningi. Myślę, że znajdę czas, by pomóc drużynie w walce o awans. Mogę obiecać, że będę z Amatorem od początku do końca.
Promocja do Klasy Okręgowej po półrocznym urzędowaniu na stanowisku byłaby czymś pięknym...
- Zdecydowanie. Byłoby to duże osiągnięcie w tak krótkim czasie od objęcia sterów w klubie. To moje skryte marzenie. Wiem, ile każdy zawodnik czy trener wkładają pracy, a ludzie działający oraz sympatycy - wiary i zaangażowania. Ten klub naprawdę na to zasługuje, by mogli się z tego przywileju cieszyć.
Wiem, że informacja o objęciu przez Ciebie funkcji prezesa spotkała się z mocnym odbiorem...
- Dokładnie. Dziękuję wszystkim za masę medialnych oraz prywatnych gratulacji. Jest mi niezmiernie miło. Poczułem, że przejęcie funkcji została pozytywnie odebrana przez ludzi.
Jak się czujesz w fotelu prezesa?
- Szczerze to czuję się dobrze i trochę spokojniej, gdyż pierwsze dni były dosyć emocjonujące, zaplatające wiele myśli. Zdarzyło mi się zarwać kilka nocy. Powoli opadł kurz i wszystko zaczyna się stabilizować. Co prawda, dopiero teraz dowiaduję się o wielu nowych sprawach wewnątrz klubu. Jako zawodnik i bliska naszemu klubowi od wielu, wielu lat osoba, myślałem, że dużo wiem i rozumiem, ale teraz tak naprawdę to wszystko się poszerza i trzeba być jeszcze bardziej otwartym, elastycznym w kontakcie ze wszystkimi, zarówno zawodnikami, trenerem czy innymi działaczami, jak i kibicami, gdyż każdy od Ciebie czegoś oczekuje. Przede mną spore wyzwanie, lecz jestem dobrej myśli i odpowiednio zdeterminowany do tego, że sobie z nim poradzę. Nie jestem sam, co chciałbym podkreślić, bo mam wokół siebie odpowiednie osoby do całej układanki. Nie muszę się bać. Spokojnie damy sobie radę. Pierwsze owoce naszego działania i niespodzianki już na dniach, Szczegóły niebawem.
Czy uda się zatrzymać wszystkich zawodników?
- Myślę, że tak. Na ten moment nikt nie zadeklarował, że chce odejść. Cieszy to, że będą powroty kontuzjowanych graczy. Wiosną będą do dyspozycji trenera i wzmocnią naszą kadrę. Jestem z nimi w kontakcie. Wrócili do treningów z resztą ekipy.
A transfery do drużyny?
- Pracujemy, rozmawiamy z pewnymi osobami oraz trenerem. W naszych realiach klubowych jest to utrudnione zadanie ze względu na budżet klubu oraz model, jaki się prowadzi, gdyż od lat nie ściągamy nikogo za poważniejsze pieniądze. Amatora tworzą ludzie grający z prawdziwej pasji i nie dostają za to większego wynagrodzenia. Mimo to od lat jesteśmy w czubie ligi. Rywalizowaliśmy z zespołami, które teraz są ligę lub dwie wyżej. Mimo to klub zasługuje, by dołączali do niego również nowi ludzie, nawet dla powiewu świeżości w szatni i podczas treningów. Ważnym elementem jest również powolne wprowadzenie naszych juniorów w kadrę seniorską. Chcę, by dostawali minuty w lidze, co będzie możliwością łapania przez nich cennego doświadczenia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.