reklama

Bombardier w Ruchu? Nakonieczny: Wiem, na co mnie stać. Czas spróbować sił wyżej

Opublikowano:
Autor:

Bombardier w Ruchu? Nakonieczny: Wiem, na co mnie stać. Czas spróbować sił wyżej - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SPORTPo kapitalnym sezonie w barwach Amatora Leopoldów-Rososz, gdzie zdobył aż 47 bramek, 32-letni napastnik Mateusz Nakonieczny postanowił spróbować sił w IV-ligowym Ruchu Ryki. W szczerej rozmowie opowiada o motywach decyzji, przygotowaniach do sezonu i emocjach związanych ze zmianą klubu.
reklama

ROZMOWA Z Mateuszem Nakoniecznym, napastnikiem przymierzanym do Ruchu Ryki

Wiek to tylko liczba. Chcę pomóc Ruchowi

Mateusz, gratulacje za znakomity sezon. Skąd decyzja, by po tylu latach spróbować sił w wyższej lidze?

- Dziękuję! Decyzja dojrzewała we mnie przez cały sezon. Grałem w Klasie A. Zdobyłem 47 bramek i zostałem królem strzelców. To dało mi dużo pewności siebie i poczucie, że jeszcze mogę coś zdziałać na wyższym poziomie. Miałem już wcześniej takie myśli, żeby wrócić chociażby do "Okręgówki", jak kiedyś grałem w Zrywie Sobolew. Teraz nadarzyła się okazja, by zagrać w czwartej lidze - poziomie, którego jeszcze nie doświadczyłem. No i pomyślałem - kiedy, jak nie teraz?

Czy fakt, że Ryki są blisko domu, też miał znaczenie?

reklama

- Oczywiście. To był jeden z głównych argumentów. Miałem jeszcze trzy inne oferty: jedna też blisko, ale dwie już znacznie dalej. A tutaj, kiedy zadzwonił trener Sebastian Kozdrój, od razu poczułem, że to jest to. Treningi blisko, łatwiej pogodzić obowiązki domowe, zawodowe. No i ten komfort logistyczny bardzo pomaga, szczególnie gdy ma się rodzinę.

Zmieniasz jednak klub i środowisko. Nie boisz się nowego otoczenia?

- Nie, raczej nie. Już przechodziłem podobny proces, kiedy zmieniałem Sobolew na Amatora. Na początku nikogo nie znałem, ale szybko się zaaklimatyzowałem. Teraz będzie podobnie. Wiadomo, potrzeba trochę czasu, by się zgrać z chłopakami, ale jestem otwarty i pozytywnie nastawiony. Wiem, na co mnie stać, nie uważam się za gwiazdora, ale wiem, że mogę dać coś tej drużynie.

reklama

A jak w Amatorze zareagowali na Twoją decyzję o odejściu? Były jakieś problemy?

- Absolutnie nie. Od razu porozmawiałem z prezesem Michałem Biłosem. Wyjaśniłem, że chciałbym spróbować wyżej. Ruch Ryki awansował, a dla mnie to była szansa. I szczerze mówiąc, dostałem pełne wsparcie. Życzyli mi powodzenia, nie robili żadnych problemów. Docenili, że to naturalny krok po takim sezonie.

Masz też otwartą furtkę, gdyby coś poszło nie tak?

- Tak, rozmawialiśmy o tym. Nie zamykamy się na siebie z Amatorem. Powiedzieli, że zawsze mogę wrócić. I ja sam również tak myślę. Może pod koniec tej amatorskiej kariery jeszcze tam zagram. Kto wie, może Amator awansuje do "Okręgówki" i znowu nasze drogi się przetną.

Jak reagujesz na świadomość, że w Ruchu Ryki będziesz najstarszym zawodnikiem w kadrze?

reklama

- To zabawne, ale prawda. Będę najstarszy! (śmiech - przyp. red.) Ale wiek to tylko liczba. Są tam młodsi zawodnicy, ale wielu z nich ma już spore doświadczenie w Klasie Okręgowej. Z Bartkiem Bułhakiem czy Kubą Wasilewskim mieliśmy już kontakt, wiemy czego się spodziewać. Myślę, że nie będzie żadnych problemów z atmosferą. A ja? Mimo 32 lat czuję się fizycznie i psychicznie na 26, 27.

Znasz już część zawodników Ruchu?

- Niektórych tak. Z Bartkiem Kałaską ostatnio miałem okazję bliżej się poznać. Z Kubą Wasilewskim znaliśmy się wcześniej z kursu podoficerskiego. Reszta raczej z widzenia. Ale nie jestem typem zamkniętym, szybko łapię kontakt, więc myślę, że wszystko pójdzie sprawnie.

Przygotowania do sezonu już się zaczęły?

reklama

- Tak, trener dał nam wytyczne na dwa tygodnie: rozruch, indywidualne ćwiczenia. Wiedział, że nie można długo odpoczywać, bo czwarta liga to już nie zabawa. To inny poziom, półprofesjonalny można powiedzieć. Starałem się sumiennie realizować te zalecenia i myślę, że dobrze przepracowałem ten czas.

Zostawiasz po sobie w Amatorze ogromną wyrwę. Zastanawiałeś się, jak klub poradzi sobie bez Ciebie?

- Pewnie, że tak. Nie chcę się chwalić, ale liczby mówią same za siebie - 47 bramek, sporo asyst. W wielu meczach brałem udział przy niemal wszystkich golach. Wiem, że to duża strata dla zespołu, ale trzymam za nich kciuki. Będę kibicować, chodzić na mecze, kiedy tylko nie będę grał sam. Jestem ciekaw, jak to się wszystko potoczy.

Jak wspominasz czas w Amatorze?

- Bardzo dobrze. Atmosfera była świetna. Trener Wojtek, prezes Michał, chłopaki - wszyscy mili, pomocni. Mimo, że nie jestem wychowankiem Amatora, zżyłem się z tym miejscem. Spędziłem tam cztery lata i na pewno będzie mi brakować tej szatni. Ale wiem, że trzeba iść dalej. Przede mną nowy etap.

A co na to Twoja rodzina?

- Wspiera mnie żona Kasia i dzieci: Maria i Szymon. Do Ryk mamy bardzo blisko. Myślę, że często będą gośćmi na stadionie. Dzieci już się dopytują, kiedy tata zagra nowy mecz. (uśmiech - przyp. red.).

Na koniec. Masz jakieś osobiste cele na najbliższy sezon?

- Chciałbym się przede wszystkim dobrze wkomponować w drużynę i dać jej jak najwięcej. Nie stawiam sobie konkretnych liczb, nie chcę się spinać. Chcę pomóc zespołowi, zagrać na dobrym poziomie i sprawdzić, czy dam radę na tle czwartej ligi. Mam wiarę w siebie. I mam też świadomość, że dopóki jestem w formie - trzeba próbować.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo